Antykoncepcja i macierzyństwo po egipsku

W starożytnym Egipcie znano wiele środków antykoncepcyjnych. Mimo stosowania tych metod macierzyństwo stanowiło źródło szczęścia państwa nad Nilem.

Źródło: C. Jacq, Egipcjanki, Warszawa 2008. Artykuł opublikowany : http://www.nieznanahistoria.pl/antykoncepcja-i-macierzynstwo-po-egipsku/

Przykładem środka antykoncepcyjnego jest tutaj maść, która składała się z miodu, natronu. Stosowano okadzania, napoje na bazie piwa oraz selerów. Papirus Ebersa podaje precyzyjny przepis. By nie martwić się niechcianą ciążą nawet przez okres trzech lat kobieta miała nosić w pochwie coś w rodzaju tamponu, który był nasączony odpowiednią substancją złożoną z wyciągu z akacji, kolokwinty, daktyli oraz miodu. Okazuje się, że ta metoda mogła mieć pewną skuteczność ponieważ sfermentowana żywica z akacji zawiera pewne kwasy, które mają właściwości plemnikobójcze.

Jednak w życiu wielu kobiet pojawiają się myśli o dziecku. Nie inaczej było nad Nilem. Tam też w świątyni Hathor celebrowano święto „otwierania piersi kobiet”, w którym uczestniczyły młode mężatki, które chciały w niedługim czasie zajść w ciążę. Pomagał także boski garncarz zwany Chnum, by zdobyć jego pomoc mówiono formułę: „O, boże koła garncarskiego, który stwarzasz w nim jajo, wpraw w ruch jego twórczą moc w kobiecym łonie i umieść w nim istotę na twe podobieństwo” Dla Egipcjan nie było nic gorszego niż niepłodność. Skrybowie, gdy chcieli pokazać ogrom nieszczęścia to pisali zwykle: „A kobiety bezpłodne były i przestały zachodzić w ciążę, i cała radość zgasła”. Nawet macica miała osobną boginię Czenenet, która miała sie nią opiekować.

Gdy Egipcjanka zaszła w ciążę to często chciała poznać płeć swojego dziecka. Stosowano tutaj ciekawy sposób: wkładano jęczmień oraz pszenicę do dwóch płóciennych worków, które w każdy dzień miały być zwilżane moczem. Gdy zakiełkują razem to dziecko się urodzi, gdy pierwszy będzie jęczmień – to chłopiec, gdy pszenica – dziewczyna. Jeśli zdarzy się, że nic nie zakiełkuje, to wtedy nie będzie żadnego dziecka. Okazuje się, że substancja znajdująca się w moczu ciężarnych kobiet może powodować szybsze zakwitanie określonych roślin.

Poród obywał się w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu – pawilonie narodzin, czyli konstrukcji podobnej do kępy papirusu. Kobieta musiała być naga, a jej włosy rozpuszczone. Nie można było mieć żadnego węzła, ponieważ wierzono, że może to utrudnić rozwiązanie. Rodzono w pozycji przykucniętej na dwóch albo czterech cegłach. Czasem używano specjalnego krzesła. Porodowi towarzyszyły położne. Nowo narodzonemu dziecku czasem dawano fragment łożyska wcześniej rozdrobnionego w mleku. Jeśli zwymiotuje to umrze, jeśli zje to będzie żyło. Do innych prognostyków należało słuchanie krzyku dziecka. Gdy usłyszano ny radowano się, bo noworodek przeżyje, jeśli emby to na pewno umrze. Analogicznie było z wrzaskiem dziecka, gdy był głośny to wszystko było w porządku, słaby odbierano ze smutkiem.

Dziecku nadawano dwa imiona. Jedno używane na co dzień a drugie prawdziwe, sekretne, które było zdradzane potomkowi tylko wtedy gdy na to zasłużył. Wierzono, że imię takie stanowi przewidywanie przyszłości – imiona mają swoje znaczenie, a więc wpłyną na życie osoby, która je nosi. Na małe dzieci czyhały złe duchy, które chciały ucałować noworodka, a tym samym wywołać jego śmierć. Na szczęście dało się je łatwo odróżnić, ponieważ mają twarze na plecach oraz patrzą za siebie. Stosowano także ochronne zaklęcia.

Jeśli para małżeńska była bezpłodna to istniała możliwość adopcji. Nie są znane szczegóły takiego procederu, ale warto przytoczyć tutaj umowę z Teb, która jest datowana na 536 r. p.n.e, która mówi o „kupowaniu” (chodziło prawdopodobnie o posiadanie odpowiedniego majątku by móc utrzymać kolejnego członka rodziny): „Jestem zadowolony z ceny, jaką zapłaciłeś za to, bym stał się twoim synem. Jestem twym synem i twoje są dzieci, które zostaną mi urodzone, i wszystkie dobra, jakie posiadam i posiadać będę. Nikt inny nie ma do mnie prawa – ani ojciec, ani matka, ani pan, ani pani