Jak to jest z tym jedzeniem na sali porodowej?

Prawda jest taka, że jeśli chodzi o jedzenie na sali porodowej to ze szpitalami bywa różnie. W jednym można jeść do końca porodu lub do momentu założenia znieczulenia zewnątrzoponowego. W drugim można jeść czekoladę (bez orzechów) lub inne formy słodkości, takie jak lizaki czy cukierki. W kolejnym z kolei można pić tylko wodę, ale nie za dużo. A w jeszcze innym nawet wody nie wolno i jedyny sposób odżywiania jaki mają zagwarantowany pacjentki to nawodnienie dożylne.

 

Decydując się na poród w konkretnym szpitalu warto przeczytać na stronie szpitala, w trakcie trwania szkoły rodzenia, ewentualnie zapytać położną pracującą na bloku porodowym, jak z jedzeniem na sali porodowej bywa, na co się przygotować.

W domu nikt nie broni jeść. Myślę więc, że może warto jest pomyśleć o posiłku – najlepiej lekkostrawnym, przed przyjazdem. Mając w pamięci, że porody często trwają wiele godzin i by mogły się odbyć potrzebna jest ogromna dawka energii wato ją do organizmu dostarczyć.

 

Ważną rzeczą jest również, aby przyszykować sobie coś na „po porodzie”. W szpitalu z reguły pacjentki powinny dostać posiłek i ciepły napój, niemniej jednak zdarza się, przy bardzo dużym obłożeniu i jeszcze większej frekwencji rodzących, że posiłków nie wystarczy. Kobieta po dwóch godzinach od porodu, w przypadku gdy wczesny połóg nie jest powikłany, powinna zjeść coś, co pozwoli jej odzyskać siły. Dobrym pomysłem będzie domowa kanapka, kaloryczny i sycący owoc, np. banan, kawałek czekolady. Warto wziąć ze sobą sok – przecierowy, wyciskany lub np. herbatę, by móc napić się czegoś rozgrzewającego.